|
PSKO - Forum dyskusyjne Forum Polonii Bułgarskiej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Jerzy1
****
Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa-Burgas
|
Wysłany: Wto 8:34, 20 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Sto dni spokoju dla Tuska
"TO TAKI OKRES OCHRONNY"
Jarosław Kaczyński da nowemu premierowi sto dni spokoju?
Prawo i Sprawiedliwość planuje dać nowemu rządowi sto dni względnego spokoju - pisze "Dziennik". Do początku marca Jarosław Kaczyński rzadko będzie pojawiał się w mediach. - Musi odpocząć, by potem z nowymi siłami stanąć na czele antyrządowej artylerii - wyjaśnia gazecie jeden z jego współpracowników.
Przez pierwszych sto dni rządów gabinet Tuska ma być ulgowo traktowany przez Prawo i Sprawiedliwość. - Jest taki zwyczajowy okres ochronny - mówi w rozmowie z "Dziennikiem" sekretarz generalny PiS Joachim Brudziński.
Jego zdaniem dotychczasowa krytyka wymierzona w PO to "śpiew przedszkolaka" przy tym, co działo się przed dwoma laty, kiedy to PiS przejęło władzę. - Platforma nas nie rozpieszczała, ale nie będziemy lać wściekłej piany nienawiści dlatego, że oni wygrali - tłumaczy dziennikarzom Brudziński.
Jednak ten czas nie zostanie zmarnowany. W trakcie tego "okresu ochronnego" PiS zamierza wykreować kilka nowych twarzy. Według informacji gazety grudniowy kongres partii ma zakończyć etap powyborczych rozliczeń. - Potem ma już tylko grzmieć antyrządowa artyleria - wyjaśnia gazecie strategię współpracownik szefa partii. - Ostrzałem ma teraz kierować Przemysław Gosiewski - dodaje.
Politycy PiS, zaczną jak sami mówią "walić w rząd" na początku marca. Jarosław Kaczyński zacznie się wtedy częściej pojawiać w mediach.
Były premier odpoczywa obecnie w prezydenckim ośrodku na Helu. - Jest zmęczony, nie dawał już rady w kampanii. W czasie odpoczynku przygotowuje się do piątkowego wystąpienia w Sejmie. Bo to prezes PiS będzie reprezentował swoją partię w debacie nad expose Donalda Tuska -tłumaczy w rozmowie z "Dziennikiem" znany polityk partii Kaczyńskiego.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Hugo
**
Dołączył: 23 Paź 2007
Posty: 14
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 9:09, 21 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Zakończyła się akcja usuwania pocisku znalezionego we wtorek wieczorem w jednej ze ścian budynku Kancelarii Premiera. - Pocisk został zabezpieczony i wywieziony przez saperów. Kancelaria jest bezpieczna, nie ma przeszkód, żeby jutro spokojnie pracować - powiedział dziennikarzom rzecznik BOR Dariusz Aleksandrowicz.
Akcja saperów zakończyła się ok. godz. 22.00. Aleksandrowicz poinformował, że po tym zdarzeniu BOR sprawdzi bezpieczeństwo innych budynków rządowych.
- Było dosyć zabawnie - opowiadał w "Magazynie 24 Godziny" szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. - Premier pracował nad expose i miał dobry humor. Kiedy zobaczył młodych pracowników kancelarii wychodzących z budynku, powiedział: "Dzieci, dzieci szybciej. Trzeba opuścić statek. Kapitan wychodzi ostatni."
We wtorek wieczorem ewakuowano budynek po tym, jak w stropie remontowanej części Kancelarii znaleziono pocisk moździeżowy z czasów II wojny światowej. Na miejsce zostali wezwani saperzy wojskowi. Pocisk został zabezpieczony.
W momencie ogłoszenia ewakuacji w Kancelarii Premiera było około 120 - 150 osób, wśród nich premier Donald Tusk. Wszyscy opuścili budynek.
Siedziba dzisiejszej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów powstała na początku XX wieku. We wrześniu 1939 r. podczas oblężenia Warszawy gmach został zbombardowany. Parter budynku i skrzydło północne zajęły koszary SS. Natomiast zrujnowane skrzydło południowe wraz z przyległym ogrodem stało się miejscem egzekucji ludności Warszawy i palenia zwłok, m.in. więźniów pobliskiej głównej siedziby Gestapo. Powojenna, gruntowna przebudowa gmachu trwała do 1948 roku.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 13:05, 21 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Bartoszewski ministrem u Tuska
"TO BĘDZIE NASZA WUNDERWAFFE"
Prof. Bartoszewski odbierza dziś nominację na ministra w Kancelarii Premiera
Władysław Bartoszewski odbierze dziś nominację na sekretarza stanu w Kancelarii Premiera - poinformował w TVN24 Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego Donalda Tuska. Profesor ma odpowiadać m.in. za współpracę Polski z Niemcami i Izraelem.
- Prof. Bartoszewski będzie specjalnym pełnomocnikiem premiera ds. trudnych i ważnych w polityce zagranicznej. Jest do tego predysponowany – podkreślił Nowak. Przyznał, że profesor sam określił, czym chce się zajmować – wskazał na stosunki z Niemcami i Izraelem.
Bartoszewski może się pochwalić bardzo dobrymi kontaktami w obu krajach. Jest honorowym obywatelem Państwa Izrael, w Jerozolimie - jako Sprawiedliwy wśród Narodów Świata - ma swoje drzewko. Przyjaźni się też z niemieckimi politykami m.in. byłym kanclerzem Helmutem Kohlem.
To nasza wunderwaffe, osoba, która ma niesamowity potencjał i siłę rażenia. Jest przeznaczony do mission-imposible w kontaktach zagranicznych.
Jacek Saryusz-Wolski (PO) o prof. Władysławie Bartoszewskim– To nasza wunderwaffe, osoba, która ma niesamowity potencjał i siłę rażenia –powiedział "Rzeczpospolitej" Jacek Saryusz-Wolski, europoseł PO. - Jest przeznaczony do mission-imposible w kontaktach zagranicznych – dodał.
Nowak zapewnił, że ta nominacja nie spowoduje dwuwładzy w polskiej dyplomacji. – Minister spraw zagranicznych Radek Sikorski bardzo blisko współpracuje przecież z prof. Bartoszewskim – podkreślił Nowak.
To właśnie trio: Tusk, Bartoszewski i Sikorski – jak pisze „Gazeta Wyborcza” - ma zdecydować na co, zostanie położony nacisk w expose premiera poświęconym polskiej dyplomacji. Jak twierdzi „GW” polityka zagraniczna nowego rządu ma się opierać na kompromisie i dialogu, a nie uderzaniu pięścią w stół.
Plany Tuska dla MSZ: polityka kompromisu
„GW” podaje, że w sejmowym wystąpieniu premiera ma znaleźć się m.in. obietnica większego zaangażowania Polski w sprawy europejskie, zapewnienie o budowaniu sojuszy z partnerami i najbliższymi sąsiadami, zapowiedź zmiany polityki wobec Białorusi, by przy sprzeciwie wobec reżimu, otworzyć się bardziej na białoruskie społeczeństwo oraz stwierdzenie, że na konflikcie z Rosją w sprawie embarga na polską żywność tracą obie strony.
Premier poruszy także problem gazociągu bałtyckiego, tarczy antyrakietowej i jej europejskiego kontekstu wykraczającego poza stosunki Polska - USA, a także skomplikowanych stosunków z Niemcami.
Dokument przygotowany przez resort Sikorskiego nie będzie utkany z niespodzianek i stwierdzeń, które zaskoczą opinię publiczną. Pojawią się w nim za to życzliwe dla prezydenta Lecha Kaczyńskiego słowa zapowiadające kontynuację polityki zagranicznej "tam, gdzie będzie to uzasadnione".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gosc_1
Gość
|
Wysłany: Czw 13:05, 22 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
"Fotyga obniżyła prestiż Polski"
BYŁY DORADCA KACZYŃSKIEGO KRYTYCZNIE O BYŁEJ SZEFOWEJ MSZ
Były doradca Lecha Kaczyńskiego chciałby być wiceministrem w rządzie Tuska
Kiedy Anna Fotyga była szefową MSZ spadł prestiż Polski - ocenił w TVN24 Andrzej Krawczyk, były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego ds. zagranicznych. Obecnie jest on wymieniany jako kandydat na wiceministra w resorcie spraw zagranicznych.
Krawczyk przyznał, że jeśli otrzymałby propozycję objęcia stanowiska wiceministra spraw zagranicznych to uznałby ją za zaszczyt i spróbowałby się jej podjąć. – Mam nadzieję, że nie wywołałbym konfliktu na linii rząd-prezydent – powiedział były doradca Lecha Kaczyńskiego. Zastrzegł jednocześnie, że na razie nie zaistniały fakty, które przemawiają za tym, że miałby otrzymać takie stanowisko.
Na pytanie, czy rozmawiał z szefem MSZ Radkiem Sikorskim, odpowiedział: - Niedawno.
Krawczyk odszedł z Kancelarii Prezydenta w lutym, kiedy Lech Kaczyński otrzymał informację, że był on zarejestrowany jako agent wojskowych służb specjalnych PRL. Sąd lustracyjny oczyścił go z zarzutów o współpracę z WSW.
Krawczyk pytany o stan polskiej dyplomacji, przyznał że, kiedy szefową MSZ była Anna Fotyga spadł prestiż Polski za granicą. - Uchylę się jednak od odpowiedzi w kategoriach, czy Anna Fatyga była „złym”, czy „dobrym” ministrem. Wynikało to raczej z tego, że w czasie kiedy stała na czele MSZ ożyły spory o miejsce naszego kraju w Europie, i sposób prowadzenia polityki zagranicznej – powiedział Krawczyk. I podkreślił: - pojawiły się dwie wizje Polski: jedna osadzona w historii i tradycji, druga zorientowana na Europę.
Krawczyk przyznał, że pierwszą realizowali bracia Kaczyńscy, on opowiada się za drugą. - Trzeba patrzeć w przyszłość, a nie tylko rozliczać historię – dodał.
Były doradca prezydenta powiedział, że z zadowoleniem przyjął nominację prof. Władysława Bartoszewskiego na sekretarza stanu w Kancelarii Premiera. Profesor ma odpowiadać za sprawy zagraniczne, a szczególnie stosunki Polski z Niemcami i Izraelem. – Prof. Bartoszewski to niekwestionowany autorytet moralny w skali międzynarodowej – podkreślił Krawczyk.
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosc 007
Gość
|
Wysłany: Czw 14:04, 22 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
11.2007 10:27
Wódz, a za wodzem wierni
Jarosław Kaczyński stawia własną przyszłość pod znakiem zapytania
Ci, którzy nie potrafią wyobrazić sobie własnej klęski, ponoszą klęskę niewyobrażalną – były premier jest dziś na najlepszej drodze, aby podzielić los Romana Giertycha i Leszka Millera.
Najbardziej niebezpiecznym momentem w karierze politycznego lidera jest chwila, gdy otoczenie zaczyna twierdzić publicznie, że jest genialny. Kiedyś przytrafiło się to Leszkowi Millerowi, niedawno – Jarosławowi Kaczyńskiemu.Gdy w 2001 r. lider SLD rozniósł "solidarnościową" koalicję AWS-UW i o mały włos nie zdobył ponad połowy głosów w Sejmie, chór zwolenników i krytyków ogłosił Millera geniuszem: żelazny kanclerz (to jedno z ówczesnych określeń) miał rządzić nie przez cztery lata, ale kilka kadencji. Nad dominacją SLD czuwał patron: prezydent Aleksander Kwaśniewski, też wywodzący się z tej partii. Podkreślano profesjonalizm Millera, spójność lewicy itd.
Po serii strategicznych błędów Miller odszedł w niesławie przed upływem kadencji, a w wyborach z 2005 r. Sojusz spadł na pozycję drugoligową. Z dzisiejszej perspektywy widać, że był to też początek końca dla polityków SLD z pokolenia Millera, Oleksego, Kwaśniewskiego.
Miller i Kaczyński
Choć poglądy Millera i Kaczyńskiego dzielą lata świetlne, można wskazać na wiele podobieństw między tymi politykami. Nie tylko swym zwolennikom, ale także wrogom obaj jawili się jako genialni stratedzy, planujący posunięcia o kilka ruchów do przodu, a w każdym z nich dopatrywano się diabolicznie przebiegłych intencji. Tymczasem obaj popełniali poważne błędy.
Przez całe dwa lata rządów Kaczyńskiego – początkowo "z tylnego siedzenia", potem jako premiera – otoczenie utwierdzało go w słuszności kolejnych kroków. Z drugiej strony, osobowość lidera PiS i klimat, jaki wytworzył, sprawiały, że zaczął on niemal kolekcjonować wrogów. Gdy jego styl rządzenia – polaryzujący, wywołujący napięcia – skutkował atakami na niego samego oraz na jego rząd, lider PiS traktował to jako potwierdzenie, że idzie słuszną drogą.
Po 21 października sam ekspremier postawił tezę, że poległ na placu boju, bo żaden rząd po 1989 r. nie miał przeciw sobie tak "szerokiego frontu" i agresywnej opozycji. Teza ta więcej mówi o samoświadomości Jarosława Kaczyńskiego niż o rzeczywistości. Owszem, miał wielu wrogów. Ale, po pierwsze, sam po części ich generował – zważmy, że PiS-owski, było nie było, rząd Kazimierza Marcinkiewicza traktowany był przez "resztę świata" nieco inaczej.
Po drugie, kto ma pamięć, ten pamięta agresywność, z jaką Miller, SLD i Samoobrona zwalczali rząd Jerzego Buzka i jego reformy. Buzek nie mógł liczyć na poparcie SLD – podczas gdy PO poparło np. ustawy o CBA i lustracji – a reformy Buzka wetował prezydent Kwaśniewski, gdy PiS mógł zawsze liczyć na Lecha Kaczyńskiego. Zresztą, Miller ustąpił przed końcem kadencji również dlatego, że na fali afery Rywina stał się obiektem gwałtownej (i zasłużonej) krytyki opozycji i, koniec końców, ciężarem dla własnej partii.
Błędna strategia
Nawet gdy Kaczyński przegrał już wybory, jego otoczenie lansowało pogląd, że PiS przegrał, ale wygrał, bo dostał prawie 2 mln więcej głosów niż w 2005 r. Tezę słuszną tylko pozornie: dodatkowe głosy pochodziły od skonsumowanych "przystawek", zarazem PiS utracił część wyborców środka. Co najważniejsze jednak: całkowicie stracił zdolność do budowania jakichkolwiek koalicji. Tylko najwierniejsi z wiernych mogą uznać to za sukces.
Nie mogąc liczyć na potencjalnych partnerów – zraziwszy do siebie PSL i nie doczekawszy się rozłamu w PO – PiS musiałby samodzielnie wywalczyć sejmową większość. Dotąd nie udało się to nikomu. Niemniej ugrupowania, które były tego bliskie, troszczyły się o wewnętrzne zróżnicowanie, pozwalające dotrzeć do poszczególnych grup wyborców. A lider PiS postępuje przeciwnie: ostentacyjnie karze Ludwika Dorna, Kazimierza Ujazdowskiego i Pawła ZalewskiegoTymczasem jedną z przyczyn konfliktu między tą trójką a Kaczyńskim był strategiczny wybór tego ostatniego: wycofanie się do "radiomaryjnego" narożnika. Dla wielu działaczy PiS nazwiska tych trzech polityków symbolizują niezgodę na alians Kaczyńskiego z Giertychem, Lepperem i ojcem Rydzykiem. A że ziarno wątpliwości kiełkuje powoli, pytanie, kto będzie następny po Dornie, Ujazdowskim i Zalewskim, stanie się z czasem bardziej, a nie mniej aktualne.
Kaczyński i jego otoczenie żyją jednak w przekonaniu, że strategia – opierająca budowę wielkiej formacji konserwatywno-narodowo-ludowej na współpracy z LPR i Samoobroną – była słuszna, a popełnione błędy miały jedynie taktyczny charakter; że może PiS przeszarżował, ale kierunek był słuszny.
Tymczasem jednym z najbardziej zdumiewających zjawisk, które wydarzyły się 21 października, jest fakt, że na Platformę zagłosowały zarówno te regiony, w których jeszcze niedawno wygrywały SLD i Samoobrona, a wcześniej Stan Tymiński, jak i wielkie miasta, w których siły te zdecydowanie przegrywały... Nie jest to chyba zasługa Donalda Tuska, lecz właśnie PiS: o ile Kaczyńskiemu udało się z grubsza skleić elektorat PiS, LPR i Samoobrony, o tyle jeszcze bardziej udało mu się dokleić do elektoratu niechętnego PiS także elektorat szczególnie niechętny LPR oraz ten szczególnie niechętny Samoobronie.
Kłopot z kadrami
Jednak problemem dla PiS będzie nie tylko odbudowa zdolności koalicyjnej.
W minionych latach ogromna większość działaczy tej partii akceptowała styl przywództwa Jarosława Kaczyńskiego. W końcu był on szefem formacji zwycięskiej, a wcześniej idącej raźno ku zwycięstwu. Lokalni liderzy, samorządowcy, kandydaci na wójtów i burmistrzów mogli w milczeniu akceptować fakt, że centrala oczekuje od nich nie inicjatywy i prezentacji własnego stanowiska, lecz wykonywania odgórnych zaleceń. Taka była cena uczestnictwa w zwycięskim obozie – i oni cenę tę akceptowali.
Silnie scentralizowany model również na poziomie samorządowym wyróżniał PiS wśród innych partii – socjologowie wskazywali na to już kilka lat temu, gdy PiS dopiero rósł i krzepł. "Na czym budowane są w terenie struktury Prawa i Sprawiedliwości?" – pytała socjolożka Ewa Nalewajko w 2004 r. I odpowiadała, że w działaniach PiS "widać przemyślaną strategię władz partii oraz nacisk na tworzenie silnej, scentralizowanej struktury organizacyjnej, zarządzanej w sposób biurokratyczny i hierarchicznie kontrolowanej" (za: "Powiatowa elita polityczna", praca zbiorowa pod red. Jacka Wasilewskiego, wyd. 2006).
Teraz, gdy przyszły lata chude, PiS może mieć kłopoty z rekrutacją nowych kadr i z utrzymaniem obecnych. Dla ludzi aktywnych politycznie, ambitnych, o poglądach umiarkowanie konserwatywnych takie PiS jak dzisiaj przestanie być atrakcyjne. Zwłaszcza że Platforma coraz wyraźniej akcentuje nie tylko swe ludzkie oblicze, ale też umiarkowany konserwatyzm. Zawierając koalicję z PSL, uniknęła konieczności sojuszu z LiD: formacją lewicową w sferze obyczajowej, mniej zaś w socjalnej (tę rolę przejęło PiS).
Donald Tusk i prawie wszyscy jego ministrowie dodali na koniec ślubowania w Pałacu Prezydenckim "Tak mi dopomóż Bóg". Niby szczegół, lecz znamienny – także w kontekście nietrafionej retoryki Kaczyńskiego, że sukces Platformy to nowy "13 grudnia 1981".
Czy PSL zje PiS
Usuwając z partii lub marginalizując ludzi, którzy nie zgadzają się z jego stylem sprawowania przywództwa, Kaczyński może wprawdzie przekonać przekonanych: że dla kontestatorów nie ma miejsca. Ale ci przekonani, którzy na dobre i na złe czują się związani z Kaczyńskim, to jedno. Zaś wyborcy – to drugie.
Piotr Zaremba postawił niedawno w "Dzienniku" tezę, że Kaczyński może podzielić los Giertycha i LPR. Niemożliwe? A niby dlaczego? "Byłby to upadek z tylko trochę większego konia". Warto pamiętać to, o czym dziś łatwo się zapomina: jeszcze trzy lata temu LPR była partią pierwszoligową. W wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2004 r. zajęła drugie miejsce po PO, wyprzedzając PiS. Jednak Giertych i jego ludzie związani z Młodzieżą Wszechpolską uczynili wiele, by – usuwając z partii wszystkich niechętnych liderowi i jego "zakonowi" – na koniec przekonać do siebie już tylko garść wyborców: mniej więcej co dziesiątego z tych, co jeszcze trzy lata temu poparli LPR.
Kaczyński może powtórzyć błąd Giertycha, kierując się przekonaniem: mamy nasze "twarde jądro", a "zdrajców" usuwamy i wierzymy, że elektorat jest nam podarowany raz na zawsze. Tymczasem w polskiej polityce nic nie jest dane na zawsze, a elektorat jest niestabilny. Tylko dokąd mogliby odejść zniechęceni wyborcy PiS? Jakaś część do Platformy, ale niewiele: co PO miała odebrać PiS-owi, już odebrała.
Nie Platforma, ale PSL jest dziś największym zagrożeniem dla PiS. Profil "nowego PiS" – "obrońcy ludu" – jest dziś najbliższy profilowi PSL: obie formacje są silnie socjalne, obie odwołują się do tradycji. Stronnictwo to formacja pojemna ideowo i personalnie, mająca nie tylko potencjał, lecz także silne zaplecze. I wizerunek formacji, w której wprawdzie trwa – jak wszędzie – walka o przywództwo, ale w której rzadko się zdarzało, by ci, którzy tę walkę przegrywali, byli rugowani. W której były prezes nie przechodzi do konkurencji, lecz zostaje wicemarszałkiem Sejmu.
Nie ma żadnego powodu, by świętokrzyskie i lubelskie, które kiedyś były matecznikami PSL, a w tych wyborach poparły masowo PiS – nie zwróciły się znowu ku ludowcom.
Przysłowie mówi, że do trzech razy sztuka. Jarosław Kaczyński próbował już dwa razy: na początku lat 90. i teraz. Za każdym razem sprawiał wrażenie człowieka mocno przekonanego o swych racjach i sile swej pozycji – podobnie jak Giertych i Miller. Najwyraźniej nie potrafił wyobrazić sobie, że może przegrać. Taki brak wyobraźni mści się okrutnie: kto nawet nie potrafi wyobrazić sobie własnej klęski, ten może ponieść klęskę niewyobrażalną.
Giertych i Miller zniknęli z polityki raczej ostatecznie. Los Kaczyńskiego się waży. To, czy kiedyś dostanie trzecią szansę, zależy od niego samego. A także od tego, czy w PiS znajdzie się kontrkandydat do przywództwa.
JAROSŁAW FLIS jest socjologiem UJ, zajmuje się badaniem mechanizmów władzy. Stale współpracuje z "TP".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Sedyna
**
Dołączył: 13 Sie 2007
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Pią 8:32, 23 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dziś premier Donald Tusk wygłosi swoje expose w Sejmie. Po nim będzie przerwa, po czym mocna odpowiedź Jarosława Kaczyńskiego, a jej główną bombą kwestia osoby Zbigniewa Ćwiąkalskiego - donosi serwis dziennik.pl.
Jak pisze portal, w nocy ze środy na czwartek do późnej nocy współpracownicy premiera przeszukiwali archiwa. - Realizowali zadanie dla samego prezesa - mówi jeden z posłów PiS. A inny dodaje: Chodziło o osobę Zbigniewa Ćwiąkalskiego. Informacje na temat nowego ministra sprawiedliwości mają być PiS-owską bombą dzisiejszej debaty. - Jest dla nas symbolem cofania Polski do III RP - tłumaczy "Dziennikowi" jeden z polityków PiS.
Post został pochwalony 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy1
****
Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa-Burgas
|
Wysłany: Śro 22:22, 28 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Kwiecień 2007 r. Siemianowice Śląskie. Godzina szósta rano. ABW wchodzi do domu Barbary Blidy. Pada strzał. Blida ginie we własnym domu. Dlaczego akurat byłą posłankę przed oblicze prokuratora miała doprowadzić ABW, a nie policja? Czy nie po to, by powiało w mediach grozą? Co robiła przed domem Blidy ekipa z kamerą? Czy nie było tak (w zasadzie na sto procent tak było), że funkcjonariusze ABW kręcili film z aresztowania posłanki po to, by władza mogła go pokazać w wieczornych "Wiadomościach", by służył propagandzie? Godzinę po śmierci Blidy na miejscu tragicznego zdarzenia pojawił się Grzegorz Ocieczek, wiceszef ABW. Co robił na Śląsku? Czy nie było tak, że przyjechał specjalnie nadzorować akcję? I że miał brać udział w konferencji prasowej, na którą wybierał się również Zbigniew Ziobro? I czy nie było tak, że prokuratorzy prowadzący śledztwo ostrzegali zwierzchników, iż całe oskarżenie opiera się na zeznaniach jednej, niewiarygodnej osoby, ale zostali do wszystkiego przymuszeni?
Więc po co w Polsce prokuratura i ABW? Do kręcenia propagandowych filmików?
Lipiec 2007 r. Warszawa. Do CBA trafia opinia z biura legislacyjno-prawnego Prokuratury Krajowej dotycząca akcji CBA w Ministerstwie Rolnictwa. Opinia jest dla CBA miażdżąca. Mówi, że jeżeli CBA nie dysponuje "skonkretyzowaną wiedzą dotyczącą skonkretyzowanych przestępstw", nie ma prawa wdrażać procedur operacyjnych. Innymi słowy najpierw musi być przestępca i przestępstwo, a dopiero wtedy można zastawiać na niego pułapki. Tymczasem co się okazuje? Że CBA wszczynało operację przeciwko politykom i urzędnikom na podstawie własnych domysłów, a być może i donosów, które samo fabrykowało. Że de facto podżegało do popełnienia przestępstwa.
Więc po co Polsce taka służba, która zamiast zwalczać łapówkarstwo, sama łapówki wciska?
Październik 2007 r. Bagdad. W powietrze wylatuje opancerzony samochód, którym jedzie gen. Edward Pietrzyk, polski ambasador w Iraku. Ginie kierowca samochodu. Ambasador, ciężko poparzony, z oparzeniami dróg oddechowych, cudem uratował życie.
- Zamach trwał tylko trzy minuty, natomiast był bardzo precyzyjnie przygotowany. W pierwszej kolejności zginął mój kierowca, mój przyjaciel - mówił na konferencji prasowej gen. Pietrzyk. Zamachowcy wiedzieli wszystko. Z bramy ambasady wyjechały trzy identyczne samochody, z zaciemnionymi szybami. Zamachowcy wiedzieli, w którym jedzie ambasador, zdetonowali minę dokładnie pod jego autem. Znali przybliżony czas wyjazdu. Czy tak musiało być? Jeszcze dwa lata temu w Bagdadzie działała grupa specjalna, złożona z oficerów wywiadu wojskowego, WSI. Grupa, według naszych informacji licząca kilkunastu żołnierzy, zabezpieczała ambasadę. Oficerowie zbudowali wokół ambasady znakomitą sieć informatorów, byli wtopieni w miejscową społeczność. Wiedzieli, czy w dzielnicy pojawiają się obcy i co planują, znakomicie orientowali się w nastrojach ulicy, mieli rozpracowane zbrojne grupy działające w Bagdadzie. Gdy w czasach Marka Belki terroryści porwali mieszkającą w Iraku Polkę, to oni odzyskali ją z rąk porywaczy. Skutecznie i bez rozgłosu.
Gdy Antoni Macierewicz rozwiązał WSI, zakończyła się działalność grupy specjalnej. Oficerowie otrzymali rozkaz powrotu do kraju. Dziś większość z nich jest poza służbą. Albo czeka, w rezerwie kadrowej, na przydział.
Nikt nie pojechał do Bagdadu na ich miejsce. Ambasada RP, która nawet w okresie absolutnego bezkrólewia w Bagdadzie pozostawała miejscem bezpiecznym, stała się z dnia na dzień bezbronna, niczym tarcza strzelnicza. Kwestią czasu było, kiedy stanie się obiektem zamachu.
Cóż więc zyskaliśmy, rozwiązując WSI, rozpędzając służby wojskowe? Z raportu o WSI, który opublikował Macierewicz, nic kompletnie nie wynika, poza tym, że obce służby dostały za darmo coś, za co były gotowe zapłacić miliony. Co mamy w zamian? Polskich żołnierzy wystawionych na strzał?
W normalnym kraju każdy z przypomnianych powyżej przykładów byłby powodem do niesamowitego skandalu, do dymisji ministrów, a może i rządu. U nas wszystko uchodziło na sucho. Aż w końcu Jarosław Kaczyński tak się zagrał, że oddał władzę.
Tylko że ta władza pozostawiła po sobie w spadku zdewastowane służby specjalne, zatopione po uszy w polityce. I albo niezdolne do wielu działań, albo koncentrujące się na działalności usługowej. Usługowej wobec politycznego zapotrzebowania.
Żaden rząd nie mógłby pozostawić tego takim, jakim jest. Nowa ekipa będzie więc musiała odbudować służby specjalne, wypchnąć je ze świata służby PiS. Tylko jak?
I jeszcze jeden przykład, niemalże z ostatniej chwili - listopad 2007 r., premierem jest już Donald Tusk, za kilka godzin prezydent powoła nowych ministrów. Tymczasem nieoznakowane furgonetki, pod osłoną funkcjonariuszy Służby Kontrwywiadu Wojskowego, nowej służby utworzonej przez Antoniego Macierewicza, przewożą tajne dokumenty Komisji Weryfikacyjnej WSI z siedziby WSI do siedziby Biura Bezpieczeństwa Narodowego. Faktycznie to wygląda tak, jakby w obawie, że zajrzy do nich nowy minister obrony, przenoszono je do Kancelarii Prezydenta. Żeby nie dać ich nowej władzy, żeby władza odchodząca to "cudo" miała. Dla siebie. Czy trzeba bardziej czytelnego przykładu na potwierdzenie tezy, że PiS traktowało państwo i służby specjalne jako partyjny łup?
Post został pochwalony 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Janina
****
Dołączył: 01 Wrz 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Czw 12:09, 29 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Prezydent powinien podać się do dymisji"
LECH WAŁĘSA O SPORZE NA LINII PREZYDENT - PREMIER
Premier powinien poinformować prezydenta w sprawie Rosji i OECD - ocenił w TVN24 Lech Wałęsa. Dodał, że na miejscu Lecha Kaczyńskiego podałby się do dymisji. - Nie tylko mało robi, ale ma też niewielkie poparcie - podkreślił były prezydent.
Według Wałęsy, w Konstytucji są luki prawne, stąd konflikt o politykę zagraniczną. - Nie przypuszczam, żeby prezydent nic nie wiedział o decyzji Donalda Tuska w sprawie Rosji i OECD. Moim zdaniem wykorzystuje pewną niezręczność i niedokładność, bo taki jest jego styl działania – stwierdził Wałęsa. Dodał jednak, że szef rządu powinien poinformować Lecha Kaczyńskiego o swojej decyzji. - Tusk nie do końca dobrze zrobił, ale to prezydent ma się dołączyć do koncepcji rządowej. Każda decyzja jest właściwa, zarówno w sprawie Rosji i OECD, jaki i wycofania wojsk z Iraku w 2008 r. Natomiast wykonanie powinno być jak najbardziej niekonfliktowe - podkreślił.
Wałęsa stwierdził, że w tych warunkach prezydent powinien się podać do dymisji. – Nie tylko mało robi, ale też ma niewielkie poparcie, nie potrafi się odnaleźć i zamierza przeszkadzać – ocenił były prezydent. I dodał: - Jednocześnie powinien zaproponować poprawę konstytucji. Trzeba zrobić czytelniejszy podział władzy i kompetencji między premierem a prezydentem, bo teraz nie jest jasny.
Według Wałęsy, premier nie rozpoczął konfliktu o polską politykę zagraniczną. – To Kaczyńscy przy każdej okazji wywołują spory, Tusk nie ma czasu na zabawę, musi się zająć poważniejszymi sprawami – stwierdził były prezydent.
Wałęsa ocenił, że kłótliwa - jego zadaniem - natura Jarosława Kaczyńskiego, jest powodem pęknięcia w PiS. - Ludwik Dorn i pozostali byli wiceprezesi PiS mieli swoje zdanie. A Kaczyński wymaga bezwzględnie posłuszeństwa - podkreślił były prezydent. - Ale w PiS jest więcej osób myślących tak, jak Dorn. Z czasem opowiedzą się za tym, żeby Kaczyński przejrzał swoje postępowanie - dodał były prezydent.
Post został pochwalony 6 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Janina
****
Dołączył: 01 Wrz 2007
Posty: 71
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 33 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Czw 12:35, 29 Lis 2007 Temat postu: jeszcze dwa slowa... |
|
|
Na podstawie roznych artykulow, pragne dodac, ze urzędniczy lud ma nadzieję, że do MSZ wróci normalność. Że wrócą normalne urzędnicze procedury, że szefowie ministerstwa (z panią Fotygą na czele) przestaną opowiadać głupoty, za które trzeba było się czerwienić - o polityce zagranicznej, o sąsiadach, o Europie... No i że czas takich zawodników jak Andrzej Sadoś wreszcie odejdzie.
Post został pochwalony 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Aizis
*
Dołączył: 07 Paź 2007
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 5 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa - Sofia - Paryz
|
Wysłany: Czw 14:28, 29 Lis 2007 Temat postu: ciekawostka |
|
|
Fotyga szefową Kancelarii Prezydenta
O GODZINIE 14 NOMINACJA DLA BYŁEJ SZEFOWEJ MSZ
Anna Fotyga zostanie szefem Kancelarii Prezydenta
Po opuszczeniu fotela ministra spraw zagranicznych Anna Fotyga trafi pod skrzydła prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Po południu otrzyma nominację na szefową Kancelarii Prezydenta.
Spekulacje na temat nominacji dla Fotygi pojawiły się tuż po przegranych przez PiS wyborach parlamentarnych. Według „Rzeczpospolitej”, zaufani współpracownicy prezydenta: Adam Bielan i Michał Kamiński starali się odwieść Lecha Kaczyńskiego od tego pomysłu. Ale – jak się dziś okazało – bezskutecznie.
Anna Fotyga ma się zająć budowaniem alternatywnej w stosunku do rządu polityki zagranicznej. Prezydent raczej łatwo nie podda się w tym zakresie woli szefa rządu, który za pośrednictwem mediów wysłał do niego jasny komunikat: to szef rządu odpowiada za politykę zagraniczną.
Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział dziś w TVN24, że prezydent nie ma możliwości, by prowadzić alternatywną politykę zagraniczną, gdyż nie ma ku temu choćby narzędzi prawnych.
Była szefowa dyplomacji jest drugim ministrem rządu Jarosława Kaczyńskiego, który trafi do Pałacu Prezydenckiego. W połowie listopada były minister spraw wewnętrznych i administracji Władysław Stasiak został ponownie szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Post został pochwalony 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Marek
**
Dołączył: 04 Sie 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 16 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Czw 19:15, 29 Lis 2007 Temat postu: c.d |
|
|
Fotyga, której ma podlegać Biuro Spraw Zagranicznych Kancelarii Prezydenta, wyraźne dała do zrozumienia, że prezydent nie zamierza ustąpić Donaldowi Tuskowi pola w polskiej dyplomacji. Choć jednocześnie w oczywisty sposób zaprzeczyła, jakoby budowała alternatywny ośrodek polityki zagranicznej. - Polska racja stanu jest jedna. Pałac Prezydencki nie jest alternatywnym centrum kreowania polityki zagranicznej, jest to centrum, które jest istotnym jej elementem. Sądzę, że klasa polityczna przyzwyczai się do myśli o kohabitacji (między prezydentem a premierem ). Przecież jest to zjawisko znane w państwach demokratycznych, w wielu państwach Unii Europejskiej i dlatego powinniśmy nauczyć się z tym żyć – dodała Fotyga.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jerzy1
****
Dołączył: 05 Lis 2007
Posty: 84
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 58 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa-Burgas
|
Wysłany: Pią 13:16, 30 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Prezydent nie pogodził się ze zwycięstwem PO
ROSATI: TO JESZCZE NIE WOJNA, ALE SPÓR POLITYCZNY
TVN24
- Lech Kaczyński nie umie wyjść z roli brata swojego brata i być prezydentem wszystkich Polaków - tak spór na linii prezydent-rząd ocenia eurodeputowany LiD Dariusz Rosati. Jednocześnie były szef MSZ ostrzega: - Platforma nie powinna niepotrzebnie drażnić prezydenta.
Kto tu rządzi?
Wczorajszy konflikt między ministrem spraw zagranicznych Radosławem Sikorskim a Kancelarią Prezydenta europoseł Rosati nazwał "dziecinadą". Jego zdaniem, takie działania mają służyć pokazaniu "kto tu rządzi". - Mam nadzieję, że to nie jest jeszcze wojna, tylko spór polityczny – stwierdził Rosati. Wyraził jednak przekonanie, że takie działania nie przyniosą niczego dobrego dla Polski.
- Mam szereg uwag krytycznych do zachowania prezydenta. Widać, że Lech Kaczyński nie pogodził się jeszcze z myślą, że wybory wygrała PO - ocenił Rosati. Z drugiej strony - jak zauważył - wiadomo już, że prezydent jest człowiekiem "drażliwym", dlatego Platforma nie powinna niepotrzebnie go drażnić.
Według Rosatiego, konflikt między prezydentem a rządem dotyczy różnych wizji prowadzenia polityki zagranicznej Polski. Tusk chce dążyć do współpracy z partnerami międzynarodowymi, a jednocześnie naprawić liczne gafy, które dotychczas zostały popełnione. - Natomiast strona prezydenta jest przekonana, że powinniśmy rozpychać się łokciami - stwierdził Rosati. Ale - jak dodał europoseł - zapisy konstytucji są jasne: politykę zagraniczną prowadzi rząd.
Poproszony o komentarz do wczorajszej nominacji byłej minister spraw zagranicznych Anny Fotygi na szefową Kancelarii Prezydenta Rosati stwierdził, że tworzenie alternatywnych ośrodków polityki zagranicznej nie jest dobrym pomysłem. - Kancelaria Prezydenta nie ma potrzebnego zaplecza dyplomatycznego - ocenił.
Europa odetchnęła z ulgą
W opinii Dariusza Rosatiego, po wyborach w Polsce eurodeputowani odetchnęli z ulgą, bo zwycięstwo PO oznacza szansę na powrót naszego kraju do głównego nurtu współpracy europejskiej. Poza tym - wyliczał Rosati - powinniśmy naprawić stosunki z Niemcami oraz przywrócić równowagę w stosunkach z USA. Jak dodał, do tej pory Polska przedkładała interes amerykański ponad europejski.
Deklarację premiera Donalda Tuska o wycofaniu się Polski z wetowania negocjacji w sprawie przystąpienia Rosji do Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD), Rosati ocenił jako "pozytywny sygnał wysłany do Rosjan". Jego zdaniem, gest Tuska w stronę Rosji ma bardziej symboliczne znaczenie. - Po wyborach pojawiły się sygnały, że Rosja może zmienić politykę wobec Polski - przypomniał Rosati. Ale w jego ocenie ta deklaracja "niczego właściwie nie zmienia"
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Jaga
**
Dołączył: 15 Sie 2007
Posty: 15
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Sob 19:39, 01 Gru 2007 Temat postu: Ptasia grypa wazny temat |
|
|
Co to jest ptasia grypa
CZYM JEST I JAK SOBIE RADZIĆ Z CHOROBĄ
Ptasia grypa jest chorobą ptaków wywoływaną przez wirusy. Groźny dla ludzi szczep wirusa ptasiej grypy jest oznaczany jako H5N1. Zachowanie podstawowych zasad higieny pozwala ludziom uniknąć zarażenia.
Procedury postępowania w przypadku wykrycia ptasiej grypy (lek. wet. Janusz Związek)W obrębie szczepu H5N1 istnieją różne odmiany. Prawdopodobnie tylko niektóre z nich są w stanie przenosić się z ptaków na ludzi. Żadna z poznanych dotychczas odmian wirusa H5N1 nie jest w stanie przenieść się z człowieka na człowieka. Ludzie mogą się nim zarazić wyłącznie, jeśli zlekceważą zalecenia higieniczne takie jak mycie rąk, mycie naczyń używanych do obróbki mięsa drobioweg
Procedury postępowania w przypadku wykrycia ptasiej grypy (lek. wet. Janusz Związek)Nawet w okresie występowania ptasiej grypy, można jeść mięso drobiowe, ale tylko poddane obróbce termicznej: gotowane, smażone, pieczone, wędzone. Temperatura przekraczająca 70 stopni Celsjusza niszczy wirusa ptasiej grypy H5. Jeśli dotykaliśmy surowego mięsa drobiowego gołymi rękami, musimy po tym umyć ręce mydłem lub innym detergentem. Można także przygotowywać mięso w rękawiczkach. Procedury postępowania w przypadku wykrycia ptasiej grypy (lek. wet. Janusz Związek)Wirus może być przenoszony m.in. na obuwiu, pojazdach, ubraniu, które znajdowały się na terenie targu zwierzęcego lub ferm drobiu i zostały skażone. Może się też przenosić za pośrednictwem żywności, np. drobiu mrożonego.
Sposoby postępowania w wypadku wykrycia ptasiej grypy określają procedury opracowane przez Główny Inspektorat Weterynarii.
Ile może kosztować zwalczenie choroby (lek. wet. Janusz Związek)Wirus atakuje nie tylko ptaki
Nosicielami wirusa ptasiej grypy są zwłaszcza ptaki wodne - kaczki i gęsi, hodowane w południowo-wschodniej Azji. Migrujące ptaki i eksport drobiu oraz produktów drobiowych mogą roznosić wirusa po całym świecie
Jeśli dotykaliśmy surowego mięsa drobiowego gołymi rękami, musimy po tym umyć ręce mydłem lub innym detergentem. Można także przygotowywać mięso w rękawiczkach. Wirus H5N1 może atakować nie tylko ptaki. W Azji odnotowano pojedyncze przypadki zakażenia tym wirusem kotów domowych i tygrysów, które zostały nakarmione mięsem chorych ptaków. Badania laboratoryjne wykazały, że H5N1 może przenosić się między kotami. Ryzyko zarażenia się ptasią grypą człowieka od kota jest znikome. Nie odnotowano dotąd takiego przypadku. Na ptasią grypę mogą zapaść m.in. świnie i konie. Nie odnotowano przypadków zarażenia się wirusem H5N1 psów i dziko żyjących gryzoni, np. szczurów.
Nawet w okresie występowania ptasiej grypy, można jeść mięso drobiowe, ale tylko poddane obróbce termicznej: gotowane, smażone, pieczone, wędzone. Temperatura przekraczająca 70 stopni Celsjusza niszczy wirusa ptasiej grypy H5. Według Światowej Organizacji Zdrowia, gdyby wirus uległ mutacji, na skutek której uzyskałby zdolność przenoszenia się między ludźmi, mogłoby dojść do masowych zachorowań.
Od 2003 r. na ptasią grypę zmarło ponad 200 osób, głównie w krajach Azji Południowo-Wschodniej - w Wietnamie, Tajlandii, Kambodży, Indonezji, oraz w Turcji. Przypadki zachorowań ludzi w Azji i Turcji wynikały z braku zachowania podstawowych zasad higieny oraz z bezpośredniego kontaktu z chorym ptactwem.
Ptasia grypa u dzikich ptaków pojawiła się w Polsce w końcu 2005 r. w Toruniu, jednak nie wykryto jej u ptactwa domowego. Było to pierwsze w Europie miasta, gdzie wirusa ptasiej grypy odkryto w centrum. 3 marca 2006 r. na przystani AZS przy Bulwarze Filadelfijskim znaleziono dwa martwe łabędzie zarażone wirusem H5N1 groźnym dla ludzi.
PAMIĘTAJ
Zalecenia, których przestrzeganie minimalizuje ryzyko zakażenia wirusem H5N1:
- Mięso drobiowe, przetwory drobiarskie i jaja można spożywać po poddaniu ich obróbce cieplnej w temperaturze minimum 70 stopni Celsjusza (np. jajko na twardo gotuje się w wyższej temperaturze). Zamrożenie mięsa nie niszczy wirusa ptasiej grypy.
- Wszystkie przedmioty, które miały kontakt z surowym drobiem (talerze, noże, deski do krojenia) należy myć dokładnie, z użyciem detergentu. Należy unikać styczności surowego mięsa drobiowego z innymi produktami spożywczymi.
- Po kontakcie z dzikim ptactwem albo drobiem bezwzględnie należy umyć ręce.
- Nie dotykać, bez odpowiedniego zabezpieczenia, martwych lub sprawiających wrażenie chorych ptaków dzikich, ani ubitego drobiu. Przede wszystkim należy dopilnować, by nie robiły tego dzieci. Należy też pilnować, by dzieci unikały ferm hodowlanych i innych miejsc, gdzie mogłyby mieć kontakt z ptakami.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Kwestor
**
Dołączył: 01 Gru 2007
Posty: 11
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 4 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Sob 21:13, 01 Gru 2007 Temat postu: Kwa, kwa |
|
|
Nie chce żyć w kraju z reputacją ' kaczek ". Tu też One są i o tym wszyscy wiemy bardzo dobrze. Ale to kwestia czsu... i ją prztrzymam. Życzę i pozostałym wytrzymałości, więcej odwagi i mniej strachu.
Post został pochwalony 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wlado
*
Dołączył: 01 Lis 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Pon 13:11, 03 Gru 2007 Temat postu: |
|
|
Czy samochód Julii Pitery został podpalony?
Nawet nie dopuszczam do siebie myśli, że mój samochód mógł być podpalony - powiedziała w TVN24 Julia Pitera. Nic jednoznacznie nie wskazuje na podpalenie - mówi z kolei rzecznik stołecznej policji Marcin Szyndler.
- Nie wiem, komu mogło by przyjść do głowy, by podpalić mój samochód. Dla własnego spokoju psychicznego nie dopuszczam do siebie takiej myśli - przyznała Pitera. Pytana, czy miała jakieś telefony z pogróżkami, minister odpowiedziała, że nie. Przyznała, że kiedyś miała "tajemnicze telefony",ale było to 1,5 roku temu, więc nie łączy tych spraw ze sobą.
Jak dodała, jej samochód był po badaniach technicznych, jest również relatywnie nowy - ma 2,5 roku. - Czekam teraz na ustalenia policji w tej sprawie - zapowiada.
Policja przyjmowała, że do pożaru doszło w wyniku samozapłonu instalacji elektrycznej silnika. - Nic nie wskazuje jednoznacznie, że było to podpalenie. Całonocne oględziny miejsca zdarzenia również nie dały jednoznacznej odpowiedzi czy tak było - powiedział rano tvn24.pl Marcin Szyndler z komendy stołecznej policji. Dodał też, że wrak samochodu znajduje się obecnie w laboratorium kryminalistycznym policji. Powołany biegły z zakresu pożarnictwa ma sprawdzić auto w obecności techników policyjnych.
Portal tvn24.pl pierwszy podał informację o tym zdarzeniu. - Około godziny 22.30 strażacy i policjanci otrzymali zgłoszenie o pożarze samochodu - forda - na warszawskim Mokotowie. Strażacy szybko ugasili samochód. Spaliła się komora silnika - mówił w nocy rzecznik policji Mariusz Sokołowski. Na miejscu pracował ekspert z laboratorium kryminalistycznego, który oceniał, czy doszło do samozapłonu silnika czy może ktoś auto podpalił. - Od opinii biegłych będzie zależało nasze dalsze postępowanie - zapewniał Sokołowski.
Internauta tvn24.pl sfilmował płonący samochód posłanki PO. Rzecznik komendanta stołecznego policji Marcin Szyndler zapewniał, że wyniki pracy techników z laboratorium powinny być znane w ciągu najbliższych dni.
- Mam nadzieję, że to przypadek - tak minister ds. zwalczania korupcji w Kancelarii Premiera Julia Pitera komentowała w nocy dla tvn24.pl fakt, że jej samochód spłonął doszczętnie. Auto zaparkowane było na ulicy, przed domem posłanki. Pietra opowiadała, że zawiadomiła policję, po tym, jak zaalarmowali ją sąsiedzi, że jej samochód stoi w płomieniach.
Julia Pitera jest sekretarzem stanu w Kancelarii Premiera i pełnomocnikiem rządu ds. opracowania programu zapobiegania nieprawidłowościom w instytucjach publicznych.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|