|
PSKO - Forum dyskusyjne Forum Polonii Bułgarskiej
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gość
|
Wysłany: Pon 20:27, 16 Lip 2007 Temat postu: |
|
|
To jest Ojciec Rydzyk
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Jerzy
**
Dołączył: 28 Mar 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 7:42, 17 Lip 2007 Temat postu: Rydzyk |
|
|
Ojciec Rydzyk przekroczyl wszelkie granice moralne i etyczne swoimi wypowiedziami. To nie jest zgodne z etyka kosciola i takiego drugiego duchownego w calym swiecie nie znajdziecie, tak beszczelnego, prowokacyjnie nastawionego do ludzi. A kosciol to sa wlasnie ludzie. Te babcie z Radia Maryji sa jak oglupiale owce i mu wierza.
Post został pochwalony 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
migol
*****
Dołączył: 04 Paź 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 7:49, 12 Wrz 2007 Temat postu: |
|
|
Czy w szkole polskiej bedzie obowiazkowa religia wliczana do sredniej ocen na koniecc roku?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Sob 17:04, 06 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
"Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: <Wysławiam Cię,
Ojcze,
Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i
roztropnymi, a
objawiłeś je prostaczkom>." Te słowa, przekazane przez św.
Łukasza, są dla
nas, wierzących, bardzo ważne, gdyż dają odpowiedź na pytanie, co
jest
źródłem prawdziwej chrześcijańskiej radości. Jest nim nie nasze
ziemskie
powodzenie, sukces, kariera, "święty spokój", ale nasze zjednoczenie
z
Bogiem oraz zbawienie naszych bliźnich. Dobrze zrozumiała to Maryja,
pierwsza wierząca, która wyśpiewała: Raduje się duch mój w Bogu,
moim
Zbawcy".
|
|
Powrót do góry |
|
|
migol
*****
Dołączył: 04 Paź 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 17:50, 06 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: |
"Raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy". |
Co oznaczaja te slowa?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Czw 18:04, 11 Paź 2007 Temat postu: odpowiedz na powyzsze pytanie Migola |
|
|
Istotą najbardziej podobną do Ojca niebieskiego i do Jezusa Chrystusa jest Maryja. Jej doskonałości i duchowego piękna nie skalał żaden, najmniejszy nawet grzech. Każdy Jej czyn w doskonały sposób wyrażał i nadal wyraża miłość do Boga i do człowieka. Na podobieństwo nieskalanego lustra Matka Najświętsza odzwierciedla doskonałość Ojca niebieskiego i Jezusa Chrystusa. Z tego też względu stanowi Ona dla nas doskonały wzór do naśladowania. Rozważymy obecnie bardziej szczegółowo, jak możemy w naszym życiu naśladować różne doskonałości naszej niebieskiej Matki.
— Przebaczająca Matka
Pod krzyżem Maryja ujawniła, do jakiego przebaczenia jest zdolna. Jej serce zostało przeszyte mieczem boleści, kiedy patrzyła na mękę swojego umierającego Syna. Jednak jako ustanowiona przez Niego Matka wszystkich ludzi musiała przebaczać. Duch Święty uzdalniał Ją do tego. Jej bolejące serce przebaczyło wystraszonym apostołom, którzy w chwili próby opuścili Jezusa; przebaczyło też zabójcom Jej Syna. Takie jest serce prawdziwej Matki: potrafi autentycznie przebaczyć i chcieć zawsze dobra dla swoich dzieci. To serce daje im też przykład, jak kierować się w życiu przebaczeniem.
|
|
Powrót do góry |
|
|
c.d. tematu
Gość
|
Wysłany: Czw 18:11, 11 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Ewangelia (Łk 2,41-51)
Rodzice Jezusa chodzili co roku do Jerozolimy na Święto Paschy. Gdy miał lat dwanaście, udali się tam zwyczajem świątecznym. Kiedy wracali po skończonych uroczystościach, został Jezus w Jerozolimie, a tego nie zauważyli Jego Rodzice. Przypuszczając, że jest w towarzystwie pątników, uszli dzień drogi i szukali Go wśród krewnych i znajomych.
Gdy Go nie znaleźli, wrócili do Jerozolimy szukając Go. Dopiero po trzech dniach odnaleźli Go w świątyni, gdzie siedział między nauczycielami, przysłuchiwał się im i zadawał pytania. Wszyscy zaś, którzy Go słuchali, byli zdumieni bystrością Jego umysłu i odpowiedziami. Na ten widok zdziwili się bardzo, a Jego Matka rzekła do Niego: Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie. Lecz On im odpowiedział: Czemuście Mnie szukali? Czy nie wiedzieliście, że powinienem być w tym, co należy do mego Ojca? Oni jednak nie zrozumieli tego, co im powiedział.
Potem poszedł z nimi i wrócił do Nazaretu; i był im poddany. A Matka Jego chowała wiernie wszystkie te wspomnienia w swym sercu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Nie 7:03, 14 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
KS. MARIAN RUSECKI
Traktat o religii
Wydawnictwo VERBINUM Warszawa 2007
ISBN: 978-83-7192-330-2
format: 172x245, stron: 620, oprawa: twarda
[VRB0212B18787]
Promocja: 95,00 zł 92,40 zł
Czy wszystkie religie są prawdziwe? Czy istnieją założyciele religii? Czy można mówić o religiach naturalnych? Czy istnieją religie mityczne? Czy istnieją "nowe" religie? Czy można mówić o religiach synkretycznych? Jaka jest różnica między religią a sektą? Odpowiedź na te i wiele innych pytań jest przedmiotem najnowszej książki lubelskiego teologa. Autor określa w niej istotę religii oraz ukazuje jej genezę i w ten sposób formułuje dwa zasadnicze kryteria, niezbędne do odpowiedzi na pytanie o prawdziwość każdej religii. Kryteria te aplikuje do najważniejszych religii świata (religii pierwotnych, hinduizmu, buddyzmu, taoizmu, szintoizmu, islamu, judaizmu, a także chrześcijaństwa) oraz do fenomenów pretendujących do tego miana (sekty, "nowe" religie itp.), zdecydowanie je odrzucając.
Książkę znamionuje przejrzystość i klarowność naukowego wykładu. Pod względem nowatorstwa zagadnień, jakie są w niej podejmowane, wyróżnia się ona na gruncie polskiej i europejskiej myśli teologicznej, a nawet światowej.
Bardzo polecam tę książkę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
migol
*****
Dołączył: 04 Paź 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Nie 13:37, 14 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Anonymous napisał: |
wyróżnia się ona na gruncie polskiej i europejskiej myśli teologicznej, a nawet światowej.
|
Swiatowej to moze lekka przesada. Ksiazki swiatowe pisza ludzie bezstronni a ten pan ma przed imieniem i nazwiskiem ks.
A to juz inna bajka
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
gosc1001
Gość
|
Wysłany: Pią 2:10, 26 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Kazdy ma jakas strone, nie wiem czemu naukowcami maja byc tylko ludzie "oswieceni" a moze "przeswieceni?". Kazdy ma jakis punkt odniesienia, jedni Boga, inni Partie, jeszcze inni dobrobyt, a niektorzy samych siebie, tylko nie wiem, gdzie tu obiektywizm.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Gość
|
Wysłany: Śro 13:31, 31 Paź 2007 Temat postu: warto o tym wiedziec |
|
|
Sekrety templariuszy
Watykan opublikował dokumenty o procesie templariuszy pochodzące z tajnego archiwum
Krzysztof Kęciek
Templariusze nie byli heretykami. Dowodzi tego raz jeszcze opublikowany przez watykańskie wydawnictwo Scrinium zbiór średniowiecznych dokumentów z procesu rycerzy świątyni. Ta luksusowa edycja nosi nazwę Processus Contra Templarios i wydana została 25 października w nakładzie 799 egzemplarzy. Osiemsetny dostał papież. Książka nie jest tania – zapłacić za nią trzeba 8375 dol. Mimo to niemal cały nakład został zamówiony przez biblioteki i kolekcjonerów. Edycja warta jest swojej ceny. Ma piękną oprawę ze skóry, opatrzoną reprodukcją papieskiej pieczęci. Kopie średniowiecznych dokumentów zostały sporządzone na syntetycznym pergaminie. Dokumenty, których faksymilia obecnie opublikowano, były wcześniej znane historykom. Najsłynniejszym spośród nich jest Pergamin z Chinon, przez wieki uchodzący za zaginiony. Dopiero w 2001 r. odnalazła go penetrująca watykańskie archiwa prof. Barbara Frale, która nie kryła radości z tego sukcesu: „Nigdy nie spodziewałam się, że odnajdę Pergamin z Chinon. Okazało się, że w XVII w. został przez pomyłkę umieszczony w innym archiwum”.
14 października 1307 r. templariusze zostali oskarżeni przez króla Francji Filipa Pięknego o herezję i wszelkiego rodzaju szkaradne występki. Rycerzy świątyni aresztowano i oddano w ręce inkwizycji, co przypieczętowało ich los. Inkwizytorzy skłonni byli okazać cień pobłażania tylko tym oskarżonym, którzy się przyznawali. Ten, kto odwołał swe zeznania, często wymuszone długim więzieniem, głodem i torturami, uznawany był za odszczepieńca i przekazywany w ręce władzy świeckiej. Zazwyczaj nieszczęśnika czekała śmierć na stosie. Zakony rycerskie podlegały papieżowi, jednakże słaby i chorowity Klemens V lękał się potężnego i pozbawionego skrupułów francuskiego monarchy. Papież, zdradzany przez własnych kardynałów pozostających w służbie Filipa, tylko raz zdobył się na odwagę, aby ocalić rycerzy świątyni. Zastrzegł, że osobiście osądzi wielkiego mistrza Jakuba de Molaya oraz najwyższych dostojników zakonu, i zarządził przesłuchania w Poitiers. Filip pozwolił na sprowadzenie z Paryża mistrza oraz czterech wybitnych templariuszy, takich, którzy wcześniej podczas przesłuchań nie okazali się oporni. Konwój z więźniami zatrzymał się jednak na zamku w Chinon, jakoby z przyczyny wielkiego utrudzenia oskarżonych. Klemens nie odważył się przybyć do Chinon, podlegającego władzy Filipa. Wysłał tylko trzech kardynałów, którzy mieli przesłuchać templariuszy. Rycerze świątyni byli przerażeni, widząc, że papież ich opuścił.
Wciąż pozostawali w rękach ludzi królewskich, w przesłuchaniach uczestniczyli demoniczni prawnicy Filipa, Wilhelm Plaisains i Wilhelm Nogaret. Pod ich naciskiem templariusze przyznali się do niektórych punktów oskarżenia, jak zaparcie się Chrystusa czy
plunięcie na krzyż.
Odżegnali się jednak od herezji i zaprzysięgli wierność Kościołowi. Pergamin z Chinon, będący protokołem z przesłuchania, jest tego jednoznacznym świadectwem. Kardynałowie udzielili rozgrzeszenia oskarżonym i obiecali napisać do króla, aby im przebaczył. Filip jednak już postanowił zgubić zakon, będący jedną z najświetniejszych instytucji chrześcijańskiej Europy. Zakon fratres Templi założył w 1119 r. w Jerozolimie Hugo de Payns, pobożny rycerz z Szampanii. Król Baldwin I przydzielił Hugonowi i jego towarzyszom siedzibę w skrzydle pałacu królewskiego, dawnym meczecie Al-Aksa, na terenie starożytnej świątyni Salomona. Zakon przyjął zatem nazwę „Ubodzy Rycerze Chrystusa Świątyni, która jest w Jerozolimie”. Templariusze mieli zapewnić bezpieczeństwo pątnikom podążającym do miejsc świętych. Składał się z rycerzy (fratres milites), pochodzących tylko z rycerskich rodów, przeważnie niebogatych, braci serwientów, będących giermkami, księży kapelanów oraz z rzeszy rzemieślników, rolników, pasterzy. Poddani surowej dyscyplinie zbrojni mnisi byli znakomitymi wojownikami. Do bitwy szli w przedniej lub w tylnej straży – zawsze tam, gdzie właśnie zagrażał wróg. Tylko dzięki zakonom rycerskim królestwo Franków w Palestynie mogło przetrwać prawie dwa stulecia. Straty wśród tych mnichów wojowników były ogromne, zwłaszcza że muzułmanie lękali się templariuszy i pojmanych mordowali bezlitośnie. W 1164 r. w bitwie pod Harim z hufca 67 świątynników ocalało zaledwie siedmiu, w 1187 w bitwach u źródeł Cresson i pod Hittinem zakon stracił 290 rycerzy – prawie wszystkich w Ziemi Świętej. Jeśli rycerze świątyni odradzali się jak Feniks z popiołów po tak straszliwych klęskach, to tylko dzięki imperium gospodarczemu, które stworzyli, przede wszystkim we Francji, ale także w Italii, w Anglii, na Półwyspie Iberyjskim. Nawet w Polsce założyli kilka komandorii, obejmujących pola uprawne, młyny, inwentarz żywy, warsztaty rzemieślnicze. Liczne ziemie świątynnicy otrzymali w zapisie od pobożnych feudałów, pragnących zbawić swe dusze. Z tej przyczyny uchodzili za bogatych. Ufano ich umiejętnościom finansowym, toteż byli bankierami, pożyczkodawcami i skarbnikami monarchów, książąt i baronów. Ale to tylko część prawdy. Całe imperium gospodarcze templariuszy pracowało na potrzeby Ziemi Świętej, której obrona była jedyną racją bytu zakonu. Templariusze utrzymywali w Palestynie 300 rycerzy, kilka tysięcy serwientów i najemnych zbrojnych, kosztowne konie i potężne zamki. Dochody z setek komandorii z ogromnym trudem na to wystarczały. Opowieści o nieprzebranych skarbach ukrytych przez zakon należy między bajki włożyć. Nawet po utracie Ziemi Świętej w 1291 r. templariusze dążyli do urządzenia nowej wyprawy krzyżowej. Aż do 1302 r. zakon utrzymywał silną załogę na wysepce Arwad w nadziei, że ten niewielki ląd stanie się bazą dla krucjaty, lecz w końcu muzułmanie wybili broniących się rozpaczliwie rycerzy. Wielki mistrz Jakub de Molay objeżdżał więc Europę, aby nakłonić monarchów do nowej wyprawy krzyżowej. We Francji zamiast pomocy mistrz doczekał się procesu, hańby i okrutnej śmierci. Urzędnicy króla Francji Filipa IV Pięknego w starannie przygotowanej akcji aresztowali wszystkich templariuszy. Filip Piękny był dumnym monarchą, który z powodu długów i wojen toczonych przez królestwo Francji nieustannie potrzebował pieniędzy. Zdobywał je bezwzględnymi metodami – w 1291 i 1311 r. uwięził lombardzkich finansistów i włoskich bankierów i skonfiskował ich mienie. W 1306 r.
wygnał Żydów,
aby zagarnąć ich majątki. Potem przyszła kolej na rycerzy świątyni. Króla podżegali do tych szpetnych czynów jego prawnicy zwani legistami, zwłaszcza wspomniany Wilhelm Nogaret, który na rozkaz króla ośmielił się uwięzić papieża Bonifacego VIII. Klemens V obawiał się, że i jego spotka ten sam los, dlatego nie ocalił templariuszy, mimo że oskarżenia pod ich adresem były perfidnie zmyślone. Nie ma dowodów, że templariusze czcili jakieś zagadkowe bóstwa, posiedli wiedzę ezoteryczną, przejęli jakieś rytuały od muzułmanów czy parali się magią. Do uprawiania czarów czy magii, poznawania heretyckich pism potrzebna jest wiedza, umiejętność czytania ksiąg po arabsku, grecku czy chociażby po łacinie. Świątynnicy byli wszakże ludźmi nieuczonymi, ich bezradność w kwestiach teologicznych była przysłowiowa, jeśli w ogóle umieli czytać, to tylko w ojczystych językach. Braciom odradzano naukę, albowiem powinni poświęcać się przede wszystkim rycerskiemu rzemiosłu. Wszelkie współczesne opowieści, jak to templariusze przejęli tajemne pisma lub starożytną religię gnostyków, dualistów, uważających, że świat i materia są wytworem złego boga, nie mają nic wspólnego z prawdą. Bracia przyznawali się do „winy” zmuszeni torturami, morzeni głodem, trzymani w lodowatych lochach. Znamienne, że w krajach poza zasięgiem władzy Filipa i jego krewnych, a także tam, gdzie templariuszy nie torturowano, nikt nie przyznawał się do winy. W królestwie Francji opornych spotkał jednak straszny los. 12 maja 1310 r. na stosach koło kościoła św. Antoniego w Paryżu spalono 54 templariuszy, którzy do końca wołali, że ich ciała należą do króla, a dusze do Boga.
Skazańcy umierali mężnie,
ku zgrozie królewskich kronik arzy. Brat serwient Emeryk, który widział kaźń swoich konfratrów, powiedział: „Z lęku przed taką śmiercią, jaką widziałem wczoraj, przyznałbym się nawet, że zabiłem samego Chrystusa”. Ostatecznie 22 marca 1312 r. na soborze w Vienne Klemens V ogłosił „zawieszenie” zakonu templariuszy. Papież nie potępił rycerzy świątyni, lecz uznał, że zakon został zniesławiony do tego stopnia, iż nie jest korzystne, aby nadal istniał. Filip Piękny obłowił się na praktycznej kasacie świątynników. 18 marca 1314 r. Jakub de Molay, komandor Normandii Godfryd de Charney, komandor Akwitanii Godfryd de Gonneville i wizytator Hugon Pairaud wysłuchali wyroku na podwyższeniu wzniesionym przed paryską katedrą Notre Dame. Arcybiskup Sens i dwaj kardynałowie ogłosili surowy werdykt – dożywotnie więzienie. Wielki mistrz za uległość podczas przesłuchań spodziewał się miłosierdzia. Kiedy zrozumiał, że go oszukano, chciał już tylko godnie umrzeć. Jakub de Molay i komandor Normandii krzyknęli donośnie w obliczu zgromadzonego tłumu, że wszystko, o czym mówi spisany wyrok, jest kłamstwem, bracia zaś są dobrymi chrześcijanami. Rozgniewany Filip IV rozkazał spalić obu niepokornych jeszcze tej nocy. Stos wzniesiono na Wyspie Trzcin. Legenda głosi, że gdy płomienie już trawiły ciało Jakuba de Molaya, mistrz wezwał prześladowców przed sąd boży. Rzeczywiście najważniejsi sprawcy upadku templariuszy szybko znaleźli się na tamtym świecie. Wilhelm Nogaret zmarł już w kwietniu 1313 r. 10 kwietnia 1314 r. odszedł Klemens V, 29 listopada zaś umarł król Francji. Legenda o klątwie templariuszy przetrwała do dziś.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Grazynka
**
Dołączył: 01 Sie 2007
Posty: 23
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 11 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia - Warszawa
|
Wysłany: Czw 9:26, 01 Lis 2007 Temat postu: 1 lisopada 2007 |
|
|
Oddajemy dzisiaj cześć nieprzeliczonym rzeszom ludzi, którzy w Panu
Bogu
złożyli swą nadzieję. Jest to "wielki tłum, którego nikt nie
mógł
policzyć", wielka rzesza świętych znanych i nieznanych. Tych
ostatnich
Kościół oficjalnie nie kanonizował. Oddajemy im jednakże cześć,
wdzięczni
za ich wstawiennictwo za nami do Pana Boga. Wszyscy Święci,
oglądając Boga
twarzą w twarz, nie przestają o nas pamiętać - oczekują, by nas
powitać w
domu Ojca, a ich modlitwa nieustannie nam towarzyszy. Dziękujmy za
nich
Bogu w tej Eucharystii.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Iwa
*
Dołączył: 14 Sie 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Czw 9:30, 01 Lis 2007 Temat postu: Dzien Wszystkich Swietych |
|
|
(Mt 5,1-12a)
Jezus, widząc tłumy, wyszedł na górę. A gdy usiadł, przystąpili
do Niego
Jego uczniowie. Wtedy otworzył swoje usta i nauczał ich tymi
słowami:
Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo
niebieskie. Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem oni będą
pocieszeni.
Błogosławieni cisi, albowiem oni na własność posiądą ziemię.
Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem
oni będą
nasyceni. Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia
dostąpią.
Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądać będą.
Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą
nazwani synami
Bożymi. Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla
sprawiedliwości,
albowiem do nich należy królestwo niebieskie. Błogosławieni
jesteście, gdy
/ludzie/ wam urągają i prześladują was, i gdy z mego powodu mówią
kłamliwie wszystko złe na was. Cieszcie się i radujcie, albowiem
wielka
jest wasza nagroda w niebie.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
migol
*****
Dołączył: 04 Paź 2006
Posty: 363
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 30 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 19:14, 01 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
..Ale bzdety nie na temat..
Dobrze ze cokolwiek piszecie...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Piotr10
*
Dołączył: 07 Sie 2007
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Sofia
|
Wysłany: Czw 19:29, 01 Lis 2007 Temat postu: |
|
|
Dzień Wszystkich Świętych (łac. Festum omnium sanctorum ) święto na cześć chrześcijańskich świętych obchodzone 1 listopada. Od 610 do 731 roku naszej ery święto to obchodzono 1 maja, dopiero Papież Grzegorz III, w 731 roku, przeniósł to święto na 1 listopada. Dzień Wszystkich Świętych jest często mylony z następnym (2 listopada) tzw. Dzień Zaduszny (dniem zmarłych) i dlatego w tym dniu przyjęło się czczenie zmarłych i chodzenie na groby.
Zwyczaje
W krajach katolickich zwyczajowo w Dniu Wszystkich Świętych odwiedzamy rodzinne groby czcząc zmarłych. Jest to dzień zadumy związany ze wspominaniem zmarłych. W kościele prawosławnym takim dniem jest Niedziela Wielkanocna. W krajach anglosaskich, natomiast, odpowiednikiem Dnia Wszystkich Świętych jest Halloween w tym dniu , jednak, protestanci w odróżnieniu od katolików wesoło świetują.
W wiekszości religi ze świętem zmarłych związany jest ogień, jest on symbolem pamięci, wdzięczności, modlitwy. Z tradycji pogańskiej ma on także na celu oświetlanie drogi zmarłym, spalenie ich grzechów i odpędzenie demonów.
Post został pochwalony 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|